Home Blog O leczniczym działaniu pożywienia. Czyli jak to, co jemy, może przyspieszyć regenerację?

O leczniczym działaniu pożywienia. Czyli jak to, co jemy, może przyspieszyć regenerację?

przez Ludmiła Gumula

Słyszysz „terapeutyczne działanie jedzenia” i myślisz – kolejna moda? Jest mnóstwo osób utrzymujących, że z ciężkiej choroby fizycznej lub psychicznej udało im się wyjść właśnie dzięki odpowiedniej diecie. Ja sama, zmagając się z chorobą kręgosłupa i hashimoto, niesamowicie przyspieszyłam swój proces regeneracji, stosując określone produkty i odpowiednio je przygotowując. Być może się zastanawiasz, co kręgosłup ma wspólnego z jedzeniem i co to znaczy odpowiednia dieta. Być może nie dowierzasz i chcesz wiedzieć, czy to wszystko jest warte Twojego wysiłku. W tym wpisie zamierzam wytłumaczyć, dlaczego akurat jedzenie ma tak dobroczynny wpływ i jakie są podstawowe zasady, w kontekście wzmocnienia, które możesz zacząć wdrażać od zaraz.

Jako gatunek na drodze ewolucji, jesteśmy zwieńczeniem wszystkich udanych i nieudanych prób jakie Natura wykonała, aby  osiągnąć dzieło doskonałe. W ten sposób, nasz genom jest w dużej mierze zbieżny z genomem roślin. Dla przykładu, mamy ok. 70% wspólnych genów ze szpinakiem (choć czasami wydaje mi się, że większość ludzi ma tą zbieżność z frytkami:) ). Fakt ten tłumaczy dlaczego, dzięki temu wspólnemu mianownikowi, rośliny nie służą nam wyłącznie do odżywiania. Możemy się nimi również skutecznie leczyć. Co ciekawe, leki, które powstają w branży farmaceutycznej, próbują imitować lecznicze działanie roślin. Czy skutecznie? Kwestia dyskusyjna. Biochemicy i farmaceuci najpierw obserwują lecznicze działanie rośliny, a następnie próbują wyodrębnić substancję czynną i wyprodukować jej syntetyczną wersję, którą następnie opakowują w pudełko i drogo sprzedają w aptekach.

Czy tylko takie rośliny-hit jak aloes, imbir czy mniszek lekarski mają działanie lecznicze? Nie. Większość tradycji, w tym nasza słowiańska, w swoich przekazach, uczyła jakie zioła i rośliny stosować w określonych przypadłościach. Szkopuł w tym, że nie wszystkie przekazy zachowały się w całości. Moim zdaniem, najkompletniej i najgłębiej przekazuje tę wiedzę Tradycyjna Medycyna Chińska (TMC), której na szczęście dzieje historyczne oszczędziły zniszczenia. Od razu odpowiem na Twoją wątpliwość. TMC nie została stworzona tylko do leczenia Chińczyków. To wiedza na temat tego, jak żyć zgodnie z prawami Natury. Zauważ, że Chiny to terytorialnie potężny kraj, który ma wszystkie strefy klimatyczne. A to m. in. klimatem powinniśmy się kierować dobierając typ jedzenia. TMC uczy nas, że absolutnie KAŻDY produkt spożywczy ma określone działanie terapeutyczne. Wystarczy je poznać, mądrze rozróżniać i świadomie stosować w dopasowaniu do swojego aktualnego obrazu zdrowia i poziomu energii.

Skoro wspomniałam już o energii, pozwól, że pokrótce wytłumaczę jaki ma ona związek z jedzeniem. Jako istoty, jesteśmy wielopoziomowi. Mamy intelekt, osobowość, emocje i ducha. To co pozwala się temu wyrażać i spaja te poziomy, to nasze ciało. O ile emocje możemy nakarmić relacją z ukochanym, a ducha medytacją, o tyle ciało potrzebuje jedzenia. Jednak wbrew powszechnemu na Zachodzie mniemaniu, nasze ciało nie żywi się wyłącznie kaloriami, białkiem, węglowodanami, tłuszczami, etc. Do prawidłowego funkcjonowania potrzebuje również potencjału witalnego, czyli energii. Jeśli temat Cię ciekawi, przeczytaj: „NA TROPIE ENERGII W POŻYWIENIU, CZYLI CZYM TAK NAPRAWDĘ JEST ZDROWE JEDZENIE I JAK JE ROZPOZNAĆ?”. Zapewne kojarzysz koncepcję meridian, czyli kanałów energetycznych przebiegających przez ciało. Dlatego właśnie obserwujemy, wraz ze spadkiem jakości jedzenia, wzrost poważnych chorób w coraz to młodszym wieku. To właśnie jedzenie przekazuje nam ten potencjał witalny, a jego chroniczny brak, daje rezultat w postaci przeciążenia, wypalenia i całej listy przeróżnych dolegliwości. Jeśli planujesz się zregenerować, zalecam zabrać się do tego zadania, od strony układu pokarmowego. (STWORZONY DO TEGO DZIAŁANIA JEST TEN PROGRAM REGENERACYJNY) Jeśli tylko go wzmocnisz, Twój układ pokarmowy będzie w stanie efektywniej trawić, a przez to też sprawniej pobierać, cenne składniki odżywcze z jedzenia i płynów, które spożywasz. Nie od dziś wiadomo, że mocny układ pokarmowy równa się silna konstytucja i zdrowie.

Jeśli ciekawi Cię jak wybierać jedzenie pełne potencjału witalnego, moja rada to po pierwsze, wybieraj wyłącznie świeże jedzenie, a po drugie, sprawdzaj na ile Twoja żywność była hodowana w naturalnych warunkach. Chodzi o to, czy miała dostęp do bezpośredniego światła słonecznego i do prawdziwej gleby. W dzisiejszych czasach mamy do czynienia z ogromną tendencją do takiej obróbki pożywienia, która niszczy jej potencjał witalny. Producenci żywności wiedzą, że łatwo się uzależniamy od rafinowanego cukru lub soli. Do produktów spożywczych na masową skalę dodawane są również konserwanty, substancje chemiczne „poprawiające” smak, zapach lub maskujące nieświeżość. Niektóre produkty są głęboko mrożone. To wszystko odbiera naszemu pożywieniu jego potencjał do jakościowego odżywiania i odbudowy witalności. Z tych właśnie powodów używaj sprytu i inteligencji, nieustannie się edukuj, jak wybierać prawdziwą żywność. Jak tylko zainteresujesz się tematem, będziesz wiedzieć, że pomidor z upraw hydroponicznych to nie to samo, co pomidor z maminej grządki lub ekobazaru.

To, na co zgodnie z zasadami dietetyki wg Medycyny Chińskiej, patrzy się w pierwszej kolejności, to ile dany produkt przekazuje wspomnianej energii, czyli Qi. Kolejne kategorie jakie bierze się pod uwagę, to co z tą energią robi, czyli w którym kierunku ją prowadzi i jaką ma termikę oraz smak. Dla przykładu, w naszej polskiej szerokości geograficznej jednym z najbardziej ochładzających produktów, które u nas rosną, jest arbuz. Nie bez powodu rośnie właśnie w najcieplejszym okresie lata. Arbuz nie tylko pomaga naszemu organizmowi się schłodzić (bo ma termikę zimną), ale również jest lekko moczopędny, czyli ściąga energię w dół, przez pęcherz moczowy. A co w lecie, w upalne dni potrzebujemy ściągnąć w dół i wyeliminować? Na przykład nadmiar gorąca w ciele i nadmiar wody, która się nazbierała w wyniku upału. Podobne działanie ma zielony ogórek. Również rośnie u nas właśnie w lecie. Tego typu produkty chronią nas w czasie gorąca przed m. in. udarem. Kolejny przykład, prawie wszystkie owoce, które u nas rosną w lecie mają smak słodko-kwaśny i termikę chłodną lub zimną. Porzeczka, malina, agrest, borówki, etc. Jedząc je, po pierwsze naturalnie schładzamy organizm, wtedy kiedy tego potrzebuje. Naturalnie go również nawadniamy oraz nawilżamy tkanki. Smak kwaśny przytrzymuje płyny w ciele, zapobiegając odwodnieniu, a smak słodki nawilża tkanki. Następny przykład to kawa, która ma smak gorzki i termikę ciepłą. Smak gorzki w TMC stosujemy do ściągnięcia energii w dół i do eliminacji. Są osoby, które piją kawę, aby pomóc sobie w regularnym wypróżnianiu. Smak gorzki pomaga w usunięciu złogów metabolicznych z ciała, ale również wysusza. Dlatego kawa, będąc gorzką, usuwa również nadmiar wody z organizmu, działając moczopędnie. Jak widzisz, w naturze jest zawarta pewna mądrość. Jeśli żyjemy zgodnie z jej prawami, ustawiamy się w optymalnej pozycji jeśli chodzi o bilans energetycznych zysków i strat. Teraz pomyśl logicznie, co robisz ze swoim potencjałem energetycznym jedząc w zimie banany, czyli owoce o naturze skrajnie ochładzającej, rosnące naturalnie w tropikach? Dodam tylko, że zima to czas, kiedy powinniśmy wyjątkowo dbać o naszą wewnętrzną energię. Na co dzień, nawet nie zdajemy sobie sprawy iloma zabiegami dietetycznymi, nieświadomie gasimy ten nasz wewnętrzny ogień, pomniejszając swoje Yang, a przez to też i Qi, czyli wewnętrzny potencjał energetyczny. Dostęp do wszystkich możliwych warzyw i owoców z całego świata przez okrągły rok, nie pomaga nam w tym zadaniu.

W kontekście regeneracji zdrowia oraz sił fizycznych i psychicznych, w ogromnym uproszczeniu, mówimy o dwóch możliwych scenariuszach. W pierwszym, nasza energia życiowa, zamiast krążyć w nas swobodnie jest przyblokowana i stłumiona. Zazwyczaj dzieje się tak w wyniku nadmiaru toksyn i złogów metabolicznych. Wystarczy wówczas wymieść te nadmiarowe substancje z organizmu, by odzyskać dostęp do dobrego samopoczucia i zdrowia. Jako rozwiązanie, kłania się tu dieta, która uwzględnia detoks i alkalizację. Od razu tu wspomnę, że mam na myśli łagodne oczyszczanie. Mądre i przemyślane, takie, które nie uszczupli jeszcze bardziej zasobów energetycznych osoby. W tym kontekście, ze zmartwieniem patrzę na kolejne modne diety, które albo są skrajnie redukujące, albo bazują na produktach, które nam w ogóle nie służą w naszej szerokości geograficznej. Przykład? Hollywoodzka dieta wyłącznie na świeżych owocach. Takie diety dają krótkotrwały rezultat i w efekcie prowadzą do jeszcze większego tycia. Drugi scenariusz, który często prowadzi do wyczerpania, to syndrom wyczerpania energii życiowej. W tym przypadku nigdzie się nie ukryła pod złogami, jej po prostu nie ma. W skrajnych przypadkach, w zachodniej nomenklaturze, mówimy o wyczerpanych nadnerczach. W tej sytuacji dietą regeneracyjną możemy wiele zdziałać, koncentrując się na wzmocnieniu nerek, wzmocnieniu i odbudowie krwi, a także usprawnieniu układu pokarmowego.

To czego uczę, to po pierwsze, jak umiejętnie samego siebie zrozumieć i zdiagnozować. W Medycynie Chińskiej opisane są setki przeróżnych objawów i symptomów, tak zwanych sygnałów wczesnoostrzegawczych, które pomagają dokonać właściwej analizy. Te sygnały z ciała, to takie maile do nas samych, komunikujące czego nam trzeba i gdzie została zachwiana równowaga. Uczę również tego, jakie produkty działają na określone obszary. Będąc wypalonymi, niektórzy będą się wyłącznie słabo czuli, inni będą dodatkowo doświadczać komplikacji żołądkowych, a jeszcze inni będą cierpieć na hashimoto lub zatoki. Według tej zasady, inne produkty stosuje się na chore płuca, inne na nadciśnienie, a inne na przyspieszenie regeneracji stawów i ścięgien. Moim marzeniem jest, aby wszyscy posiadali tę wiedzę.

Na koniec kilka żelaznych porad dotyczących tego co i jak jeść, żeby na codzień dbać o poziom swojej witalności. Ciepłe śniadania to moim zdaniem absolutny obowiązek. Pomagają w uregulowaniu trawienia i wchłaniania, a do tego dodają energii. Produktami, które wyjątkowo wzmacniają nerki, a przez to przeciwdziałają wypaleniu, to wszystkie czarne produkty takie jak czarna fasola, soczewica, czarny sezam. Na wypalenie świetnie działa jagnięcina, kurczak, ale też wołowina. Bardzo polecam gotowanie przez wiele godzin tzw. zup mocy, czyli wywarów na mięsie i kościach z dodatkiem warzyw i chińskich ziół kulinarnych, które regenerują. Przykładowo kora cynamonowca wonnego, korzeń rdestu wielokwiatowego, korzeń dzwonkowca wschodniego, owoc daktyla czerwonego, owoc cytryńca chińskiego, Preparowany korzeń rehmanii kleistej i wiele innych. Zupy mocy to najprawdziwsze lekarstwo. Sama się nimi skutecznie wyleczyłam. Powrót do naszych polskich sezonowych warzyw i owoców to taki gwarant, że nie robimy sobie żywieniowej krzywdy, tylko wzmacniamy się zgodnie z prawami natury. Jedzmy produkty pochodzące z naturalnych upraw i hodowli. Zapewniajmy sobie przewagę produktów roślinnych i kupujmy oleje roślinne tłoczone na zimno, również te, które posiadają kwasy tłuszczowe Omega-3, jak np. olej lniany lub z lnianki. Gotujmy i jedzmy ciepłe potrawy. I ponad wszystko, unikajmy konserwowanych produktów z półek sklepowych, które mają zaskakująco długą datę do spożycia.

Jeszcze jedna rada na koniec. W czasach skrajności i dogmy czającej się za każdym rogiem, nie chciałabym wzmacniać u Ciebie paranoi żywieniowej! Zmieniaj swoje nawyki z miłości do siebie, a nie z lęku. Jeśli masz ochotę na sklepowe słodycze, pozwól sobie na nie raz na jakiś czas. Dostarczenie sobie endorfin jest często ważniejsze, niż dostarczenie sobie witamin.

Mogą Cię zainteresować

1 komentarz

Bożena 5 grudnia 2021 - 15:13

Dziękuję bardzo za ciekawe artykuły. Czyta się je z przyjemnością. Nawiązanie do naukowych odkryć, rozjaśnia wiele aspektów. Sugeruje potrzebę skupienia uwagi na sprawach bliższych nam, naszym potrzebom tym cielesnym i duchowym, o których w codziennej gonitwie zapominamy lub zwyczajnie, na nie, brakuje nam czasu.

Komentarze są już zamknięte.