Masz trzydzieści kilka lat, a czujesz się na 70? Budzisz się od dawna ze zmęczeniem i z trudem realizujesz swoje codzienne plany i zobowiązania? Lub co gorsza, dopadły Cię dziwne dolegliwości lub choroby i mówisz do siebie – Boże, to już, w tak wczesnym wieku? Myślisz sobie, muszę z tego jakoś wyjść, chcę się lepiej poczuć! Tylko czego w pierwszej kolejności można się dowiedzieć, wpisując do wyszukiwarki hasło „regeneracja”? Po pierwsze, jak zregenerować mięśnie po treningu, a po drugie, jak zregenerować zużyte części samochodu ;) Coś mi mówi, że świadomość dbania o siebie w kontekście regeneracji, nie jest jeszcze szeroko rozpowszechniona.
Jeśli nie jesteś sztangistą, ani mechanikiem samochodowym i nadal nurtuje Cię pytanie jak efektywnie się wzmocnić i odbudować, zapraszam do kolejnego wpisu na bloga. Dowiesz się na czym polega fascynujący mechanizm regeneracji organizmu. Dowiesz się również jakie siły są w stanie ten mechanizm pobudzić, a jakie zablokować lub osłabić.
Zamierzam przedstawić Ci aktualne dane ze świata nauki wraz z wiedzą pochodzącą z Tradycyjnej Medycyny Chińskiej. W kontekście tego tematu, te dwa akademickie systemy medyczne wspaniale się uzupełniają. A więc…
Jeszcze niedawno utrzymywano, że w ludzkim organizmie regenerują się wyłącznie skóra, mięśnie, wątroba, komórki krwi i trzustka. Jednak tylko częściowo i w ograniczonym zakresie. Zgodnie z tym założeniem, pozostałe wysoce skomplikowane tkanki i większość komórek nerwowych nie jest w stanie się odtworzyć. Nie tak jak u salamandry, której może odrosnąć noga, czy ogon albo u rozgwiazdy, której wystarczy zostawić jedno ramię, a odtworzy cały organizm.
Dziś wiedza na temat zdolności do regeneracji nieco się zmieniła. Ba! Powstała nawet medycyna regeneracyjna. Czy to oznacza, że możesz sobie dać urwać głowę w pracy za nie wysłanie maila albo pozwolić odciąć rękę w przegranym zakładzie? Nie, jeszcze tak dobrze nie jest, nie licz, że odrośnie :) Ale jest spory postęp.
Zespół szwedzkich badaczy z Karolinska Institute w Sztokholmie, kierowany przez Jonasa Friséna, zabrał się za zbadanie prawdziwego wieku naszych komórek w poszczególnych narządach. Co ciekawe, użył do tego metody węgla C 14, powszechnie wykorzystywanej w archeologii i paleontologii. Dr Frisén wykazał, że większość komórek ciała żyje średnio od 7 do 10 lat! Oznacza to, że nieustannie regenerujemy niemal wszystkie części naszego ciała. Komórki odnawiają się zgodnie z obciążeniem, jakiego naturalnie doznają. I tak, komórki naskórka, odnawiają się co dwa tygodnie, bo przecież naskórek szybko się ściera. Krwinki czerwone żyją zaledwie 4 miesiące. Co ciekawe, Medycyna Chińska wie o tym już od 3 tys. lat. Z kolei komórki wątroby, odpowiedzialnej za odtruwanie organizmu ludzkiego, są dość krótkotrwałe. U dorosłej osoby odnawiają się od 300 do 500 dni. Pojawia się jednak pytanie, dlaczego starzenie się i zmiany w organizmie człowieka postępują z wiekiem? Otóż po pierwsze, komórki kory mózgowej żyją od urodzenia, aż do śmierci człowieka. To zrozumiałe, komórki te tworzą silne ścieżki neuronalne. Wyobraź sobie, że nagle się odnawiają, a ty zapominasz swojego języka, albo nie potrafisz trafić do domu. Po drugie, z wiekiem maleje u nas liczba komórek macierzystych. Dlatego właśnie zdecydowałam się zdeponować moim dzieciom komórki macierzyste z krwi pępowinowej w banku komórek macierzystych. A po trzecie, z czasem nasze DNA ulega degradacji.
Po drugiej stronie globu, znany lekarz i naukowiec Anthony Atala, hoduje z sukcesem narządy ludzkie, by potem wszczepić je chorującym osobom. Udało mu się wyhodować pęcherz moczowy, krtań, drukuje też w technologii 3D chrząstki z komórek macierzystych.
Te doniesienia są dla mnie oszałamiające, jednak nie odpowiadają na podstawowe pytanie, jak ten proces w sobie uruchomić lub przyspieszyć. Bo jak to jest, że jeden trzydziestolatek cierpi na syndrom wyczerpania, a drugi tryska energią? Jak to jest, że jednemu udaje się wyleczyć z tzw. choroby na całe życie, a drugi musi z nią żyć? I tu z odpowiedzią nadciąga Tradycyjna Medycyna Chińska (TMC), która już 3 tys. lat temu wiedziała, że podstawą wszystkich procesów we wszechświecie jest energia. W zachodnim świecie, naukowcy doszli do tego dopiero w XX w. Jak to Albert Einstein stwierdził – Wszyscy byliśmy w błędzie. To co nazywamy „materią” jest energią, której wibracja została spowolniona do poziomu odbieranego przez zmysły. Materia, z którą mamy na co dzień do czynienia, w ponad 90% składa się z samej energii.
Pozwól, że po krótce przedstawię Ci jak to widzi TMC. Energia to siły witalne, które podtrzymują życie, nazywana Qi (czyta się: czi). Fakt, że coś powstaje, rodzi się, rozwija, a następnie umiera, jest związany z cyklem przebiegu tej energii. W Medycynie Chińskiej dostępna jest wiedza na temat jej ruchu, stąd mamy mapę meridian i punkty akupunkturowe, które mają moc regulowania i odblokowywania prawidłowego przebiegu tej siły, która podtrzymuje nasze zdrowie i życie. Energia życiowa w ciele człowieka nieustannie ulega zmianom czy to w związku z porą dnia, porą roku, wiekiem, szerokością geograficzną czy również płcią. Ma na nią oczywiście duży wpływ tempo i styl życia. Jeśli nie jest dobrze zarządzana i nadmiernie trwoniona, czyli mamy do czynienia z tak zwanym niedoborem Qi, nasz organizm traci potencjał do procesów naprawczych. To od poziomu energii w ciele zależy, czy będziemy się na codzień czuć świetnie, czy też będziemy walczyć o przetrwanie, czy zaczniemy wychodzić z choroby, bądź wyczerpania, czy też będziemy stopniowo w coraz gorszym stanie. Nasza cywilizacja nie stwarza nam łatwych warunków do dbania o nasz potencjał energetyczny. Wręcz na odwrót. Bardzo łatwo jest się przedwcześnie wypalić. Tym bardziej powinniśmy świadomie o siebie zadbać.
Wszystko to, co Ci teraz pisze o energii życiowej, potwierdza moja własna historia. Otóż kilka lat temu cierpiałam na chroniczny ból pleców. Doszło do tego wypalenie, bezsenność i hashimoto. Na tamten czas próbowałam się ratować operacją, jednak skończyło się powikłaniami i brakiem poprawy. Było tylko gorzej. Wówczas zaczęłam terapię według Medycyny Chińskiej. Obok konwencjonalnej fizjoterapii i osteopatii, stosowałam akupunkturę i ziołolecznictwo. Dopiero gdy zaczęłam odbudowywać energię w ciele poprzez dietę regeneracyjną według TMC, dając swojemu ciału szansę na działanie terapeutyczne jedzenia 3 razy dziennie, proces zdrowienia błyskawicznie przyspieszył. Z kręgosłupem już nigdy nie miało być lepiej, z hashimoto też nie. Na szczęście byłam uparta i osiągnęłam stan zdrowia i samopoczucia, jakiego od wielu wielu lat nie doświadczałam. Na dzień dzisiejszy jestem w ostatnim miesiącu ciąży. Kręgosłup nie zabolał mnie ani razu – ortopedzi są w szoku. Hashimoto nigdy nie nawróciło. Piszę o tym, żeby Ci dać nadzieję, że i w Twoim przypadku możliwa jest całkowita regeneracja.
Zadbaj o swoją energię życiową i obserwuj rezultaty.